Wędrowiec Luca D’Andrea to trzymający w napięciu thriller, kryminał z elementami grozy. Akcja rozgrywa się w małej, zamkniętej miejscowości, postacie są bardzo ciekawie przedstawione.
Tony Carcano jest odnoszącym sukcesy pisarzem. Jednak mimo to nie prowadzi szczególnie błyskotliwego życia. Nieoczekiwane wtargnięcie w jego życie Sibylle, niebezpiecznie fascynującej dwudziestolatki, która jeździ crossowym motocyklem i trzyma w kieszeni szortów nóż sprężynowy, całkowicie burzy rutynę, na której zbudował swoje codzienne życie. Dziewczyna wręcza mu fotografię sprzed lat, na której on, młody i uśmiechnięty, stoi obok zwłok kobiety – Eriki, matki Sibylle. Fotografia przypomina Tony’emu o jego pierwszym, a zarazem ostatnim, śledztwie w krótkiej dziennikarskiej karierze. Wraz z Sibylle rozpoczną ponowne dochodzenie, które poprowadzi ich na spotkanie z zamkniętą wspólnotą górskiej miejscowości Kreuzwirt. Za zabójstwem Eriki kryje się tajemnica spleciona z kłamstw, przemocy, chciwości i szaleństwa. A kluczem do jej rozwiązania jest, jak się wydaje, pewien symbol: uśmiech kolibra.
"... Wyjechali, ale co się miało stać, to się stało. Gabriel został naznaczony. Miał koszmary o Erice, o jeziorze, o miasteczku. Dorastając, zaczął się faszerować lekami. Najpierw, żeby zasnąć, potem, żeby nie zasnąć, a w końcu dlatego, że nie mógł się bez nich obejść. Miał obsesję na punkcie Eriki i von Juntza. Czasami byłam zazdrosna. O martwą kobietę. Szalone, wiem..."
Polecam
I.C.
Książka do wypożyczenia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz