Kolejna historia o epidemii? Nie, nie bójcie się, bo tę przeczytacie z przyjemnością i zaciekawieniem. Książka Michała Jędryki „Ołowiane dzieci. Zapomniana epidemia” przybliży Wam kulisy „polskiego Czarnobyla”.
W połowie lat siedemdziesiątych prężnie działa szopienicka Huta Metali Nieżelaznych, niestety coraz więcej mieszkańców wschodniej dzielnicy Katowic zaczyna skarżyć się na swój stan zdrowia. Ogarnia ich słabość, dzieci poruszają się w dziwny sposób zwany bocianim chodem, na zębach pojawiają się ciemne obwódki, dokucza anemia, zwyrodnienia, uszkodzenia słuchu - brzmi jak science fiction, prawda? Pediatra Jolanta Wadowska-Król bezbłędnie łączy objawy u swoich małych pacjentów z zatruciem ołowiem. Huta dała Ślązakom miejsca pracy, ale po cichu odbierała im zdrowie, emitując znaczne ilości nieoczyszczonych spalin. Po pierwszych diagnozach rozpoczyna się nierówna walka lekarki z miejscowej przychodni o zdrowie i życie najmłodszych mieszkańców z Szopienic, będąca równocześnie walką z system politycznym, który informacje o hucie bezkarnie trującej środowisko pragnie jak najszybciej zatuszować.
Pozycję czyta się niczym medyczny thriller, dlatego nie zepsuję Wam czytelniczej zabawy, nie odpowiem Wam na pytanie, czy ołowicę udało się powstrzymać i jak potoczyły się dalsze losy odważnej lekarki zwanej „Królową”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz